WĘDRUJĄCE ULE
 

Pamiętam, jak razem z moim tatą Henrykiem  i dziadkiem Brunonem wywoziliśmy ule do pobliskiego lasu, aby pozyskać miód wrzosowy. Potem dziadek codziennie pokonywał spory dystans na rowerze, aby ich doglądać. Taka operacja to nie lada wyzwanie! Trzeba odpowiednio przygotować i zabezpieczyć ule, tak, aby w trakcie transportu nadstawki się nie otworzyły. Możecie sobie wyobrazić, jaki byłby efekt ? Taki wyrwany ze swojego cyklu rój może nieźle pokąsać, nawet przez kombinezon ochronny! No i szkoda pszczół, bo po co je stresować? Należy przede wszystkim dbać o ich spokój i bezpieczeństwo. I najważniejsze – ule trzeba przemieszczać po zachodzie słońca, odczekać aż wszystkie pszczoły do niego wrócą. Czy wiedzieliście, że pszczoły potrzebują około 3 dni na orientację w nowym terenie i wytyczenie swoich szlaków z pożytków do ula? 

Historie dziadka Brunona

MÓJ PIERWSZY RAZ W PASIECE
 

Pamiętam dokładnie, kiedy dziadek Brunon po raz pierwszy zabrał mnie ze sobą do swojej pasieki. Jechaliśmy do niej rowerami  jakieś dziesięć minut. Położona była koło lasu niedaleko jego wsi i tworzyło ją zaledwie  kilka uli. Byłem zaskoczony ich niewielką ilością, ale dziadek wyjaśnił mi, że położenie uli zależne jest od pożytków – czyli, mówiąc kolokwialnie „tego, co właśnie w przyrodzie kwitnie”.  Potem dowiedziałem się, że takich małych pasiek miał więcej – przy polach rzepaku, pod lipami, na łąkach, w sadach. 
Dziadek założył kapelusz pszczelarski, odymił ule i zaczął je po kolei otwierać.  Obserwowałem wszystko siedząc nieopodal pod sosną i zajadając kanapki zrobione przez babcię. Nagle dziadek podszedł do mnie trzymając w rękach ramkę z miodem i chodzącymi po niej kilkoma pszczołami. Na początku lekko się przeraziłem bojąc się, że mogą mnie użądlić. Dziadek uspokoił mnie i wyjaśnił, że jeżeli ja będę spokojny i opanowany, pszczoły nic mi nie zrobią. Poczułem dreszczyk emocji i ogromną ciekawość. Pszczoły były bardzo delikatne, miały śmieszne, puszyste, brązowawe odwłoki. Dziadek wielokrotnie opowiadał mi o pszczołach, o ich życiu i o tym, jak ważne są dla natury. Pamiętam, jak mówił mi, że pszczoły są odpowiedzialne za zapylanie kwiatów, dzięki czemu mamy owoce i warzywa. Jednak widok pszczół dreptających po plastrach miodu był  dla mnie czymś niesamowitym. Poczułem na własnej skórze miłość i fascynację to tych cudownych małych stworzeń. To właśnie wtedy postanowiłem, że kiedyś też będę pszczelarzem. Od tej pory każdy  pobyt w pasiece dziadka był dla mnie niezapomnianym przeżyciem, a dziadek uczył mnie jak dbać o pszczoły i pozyskiwać miody.
Od tamtego czasu minęło już wiele lat… Dziadek odszedł, ale została we mnie przekazana przez niego miłość i pasja do pszczelarstwa. Chcę, aby moja pasieka była tak samo piękna i zdrowa, jak ta dziadka. Pszczoły są dla mnie bardzo ważne – to symbol natury i życia. 
Dlatego cieszę się, że tu jesteś i  mogę dzielić się z tobą swoimi rodzinnymi doświadczeniami i wiedzą. 

URODZINY

 

Ten dzień szczególnie utkwił mi w pamięci, bo były to moje urodziny.  Był ciepły lipcowy dzień i siedzieliśmy z rodzicami i siostra na werandzie w domu dziadków. Byli też kuzyni, ciocia i wujek. Z werandy roztaczał się piękny widok na wypielęgnowany ogród babci, pełen kwiatów i krzewów z owocami – porzeczkami, agrestem i malinami. W czerwcu rosły tam truskawki.  Dalej był warzywniak z najdorodniejszymi i najsłodszymi  marchewkami i burakami, jakie w życiu jadłem. Zresztą nawet babcine ziemniaki smakowały  lepiej, niż każde inne. 
Babcia specjalnie na moje urodziny  upiekła pyszny sernik i zrobiła tort z owocami. Wszyscy odśpiewali mi sto lat, a babcia zaczęła kroić i nakładać nam na talerzyki tort. Nagle do ogródka wbiegł rozemocjonowany i dyszący sąsiad – „pszczoły ! pszczoły! Bruno!  Ratuj!” 
Dziadek zerwał się i pobiegł z sąsiadem. A ja za nim, nie bacząc na wołania mamy i babci. Za mną pobiegł jeszcze jeden kuzyn, z czego ciocia też zapewne zadowolona nie była. Sąsiad zaprowadził nas do swojego ogrodu, graniczącego przez płot z ogrodem dziadków. Poprowadził nas do rosnącej tam jabłonki – już z oddali zauważyłem coś nietypowego: czarny, ruchomy kształt na jej gałęzi. Dziadek od razu  wiedział co się wydarzyło – „psia krew!” krzyknął  podśmiewając się pod nosem. Okazało się, że na jabłoni wyroiła się nowa pszczela rodzina.
Dziadek wrócił do domu po kapelusz i rękawice. Pobiegł też do szopy po specjalną drewnianą skrzynkę.  Podszedł do drzewa i rękoma jakby „strzepnął” pszczoły do skrzynki . Kiedy wszystkie były już w środku, zamknął skrzynkę i wrócił do swojego ogrodu, w którym  miał kilka uli. Jeden z nich był pusty – dziadek otworzył go, a następnie odwrócił skrzynkę i strząsnął pszczoły do środka. Kiedy było już po wszystkim uśmiechnął się i powiedział: „no to mamy nową rodzinkę”.  Po całej operacji wróciliśmy do stołu. Dziadek pocałował  zaskoczoną całym zajściem babcię, usiadł jak gdyby nigdy nic do stołu i zaczął zajadać tort z lekko roztopionym już od ciepła kremem. Potem westchnął jeszcze i z uśmiechem i powiedział: „ale że do sąsiada poleciały… jakby u nas jabłonek nie było…”
 Ale to były fajne urodziny!

Adres:

ul. Bosmańska 1D/2, 80-297 Banino

Nr. weterynaryjny - 22056001

 

 

Biuro e-mail: biuro@pasiekadziadka.pl

Zamówienia e-mail: info@pasiekadziadka.pl

Telefon:  +48 530 303 053

Honey Lab sp. z o.o.

NIP: 5862395737

KRS: 0001053560

REGON: 526162251100000

Regulamin sklepu

Polityka prywatności

Dostawa

Metody płatności